Szedł.
Zastanawiał się co robi źle. Ale czy cokolwiek robił źle? Nie.
Szedł.
Teraz liczył się tylko on. Nikt inny.
Po prostu szedł.
Mógł się nacieszyć samym sobą. Narcystyczna natura. Zbyt wysokie poczucie własnej wartości. Zapatrzony w siebie, egoistyczny dupek. Tak to on. To właśnie on.
David.
Dla niego liczy się tylko on sam. Ale czy cokolwiek robił źle? Nie. Jego egzystencja opierała się nie na tym, na czym innych ludzi. Był on, były jego ubrania, była jego twarz, była jego pewność siebie, były jego wzloty i...wzloty. Tylko wzloty. Nie zaznał porażki w swoim życiu.
Był podziwiany, szanowany, zachwalany. Był... jest nadal i nic nie zapowiada zmiany. Całkowicie mu to odpowiada. Wszystko co robi, robi dobrze. Niczego nigdy nie zrobił źle, nieodpowiednio. Wbrew temu wszystkiemu, co go opisuje - jest lubiany. Zresztą 'lubiany' to mało powiedziane. Jest uwielbiany. Świetne umiejętności aktorskie, wyreżyserowane sytuacje, manipulacja i przeogromna inteligencja powodują, że nie sposób się mu oprzeć.
Mimo to, grono jego przyjaciół jest dość wąskie. To się ceni. Wady obrócone w zalety robią z niego przyjaciela idealnego. David nie musi się starać, samo jego istnienie powoduje uśmiech na twarzy. Jego sukcesy nie powodują zazdrości, jego majątek nie powoduje chciwości, aura jaką emanuje jego osoba jest magiczna.
Jednak z daleka niczym się nie wyróżniał spośród tłumu. Jednym z jego ulubionych zajęć, w szczególności w celach rozerwania się po pracy była zabawa. Zabawa nie byle jaka. Ekskluzywna, na najwyższym poziomie. Jego ego nie mogło cierpieć z tego powodu.
Można by bez zastanowienia powiedzieć, że David posiada wiele twarzy. Niezliczoną ilość masek. Niewiadomym jest również to, czy jego najbliżsi znają prawdziwe oblicz Davida. W tym, to nawet on sam się pogubił, ale ukrywa to we wnętrzu swojego idealnego organizmu. Nie ciała, bo organizmu - wszystkiego perfekcyjnie współgrającego ze sobą, bez jakichkolwiek błędów.
David nie chce nic zmieniać. W jego mniemaniu wszystko jest tak, jak być powinno. Nie powinno robić się niczego na siłę, los przynosi owoce każdego dnia. Wiadomym jest, że karma wraca i trzeba być tego świadomym. Nigdy niewiadomo, co przyniesie jutro, dlatego dla Niego liczy się to co jest tu i teraz.
Człowiek idealny, idealne życie, tylko coś tu musi się zepsuć. Czuję się jakby była to cisza przed burzą już nie mogę doczekać się samej burzy :D
OdpowiedzUsuńPoza tym ciekawy układ tekstu i obrazków :D